Na przestrzeni lat stały się nieodłączną częścią języka i towarzyszą nam każdego dnia – czy tego chcemy, czy nie. Choć często spoglądamy się na nie z niechęcią, traktujemy jako zagrożenie dla istniejących słów, w wielu przypadkach zapożyczenia z języka angielskiego wyjątkowo trafnie opisują pewne zjawiska i trudno wyobrazić sobie codzienność bez takich słów jak biznes i komputer, kuchenne zapasy bez keczupu, a damską garderobę bez kardiganu.

 

Przykłady zapożyczeń z angielskiego można mnożyć, ale dla większości z nas pozostają niewidoczne; udało im się tak doskonale wtopić w codzienność, że ich pochodzenie nierzadko jest dla nas zaskoczeniem. Warto wspomnieć, że równie często mamy do czynienia z kalkami językowymi, czyli efektami błędnych tłumaczeń – które przyjmują się równie dobrze, czego doskonałym przykładem jest wszechobecny kontent.

Zapożyczenia z języka angielskiego we współczesnej polszczyźnie

Zapożyczenia to szeroki wachlarz słów i fraz, które przywędrowały do polskiego z języków obcych. Część z nich zachowuje oryginalną pisownię, inne zostają spolszczone, różnią się też zasady dotyczące odmiany tych wyjątkowych słów przez przypadki. Łączy je jedno: kiedy już rozgoszczą się na dobre w codziennej komunikacji, nie sposób się ich pozbyć. Pewne obszary są bardziej podatne na ich występowanie; zdecydowanie należą do nich branże związane z IT, gdzie tempo narzucają międzynarodowe korporacje i dynamiczny rozwój technologii, za którym często z trudem nadąża język. To właśnie tam królują calle, targety i deadline; trudno o równie zwięzłe, trafne i bezpośrednie odpowiedniki, które w szybkim czasie przyjęłyby się szeroko w firmach.

Kulturalna polszczyzna i wpływy obcych języków

Równie podatnym gruntem jest kultura i sztuka, w której niemal wszystko – od hobby, którym może być układanie puzzli, po relaks przy kolejnym sezonie ulubionego serialu lingwistycznie opiera się na słowach zaczerpniętych z innego języka. Szczególnie ciekawym obszarem jest branża filmowa, w której nietrudno o pomyłkę: reżyserzy mogą kręcić obrazy, wiele mówi się o kinematografii zamiast – prawidłowo – o zdjęciach, a media rozpisują się o najnowszych produkcjach filmowych.

Nazwy części filmowych gatunków nie doczekały się swoich polskich odpowiedników, ale podobny trend pojawia się obecnie w literaturze, gdzie wśród gatunków szczególną popularnością cieszą się książki z nurtu young adult, new adult, jak i doskonale już znane science fiction. W ostatnich latach coraz częściej pisze się także o nurcie non-fiction zamiast o dobrze nam już znanych reportażach. Pozostaje nam się zatem tylko zastanowić: czy zapożyczenia z języka angielskiego są potrzebne w polszczyźnie?

Zapożyczenia – wzbogacają czy okradają język?

Porównując teksty powstające na przestrzeni lat, możemy z łatwością zaobserwować rozwój języka. Zmieniają się dominujące konstrukcje gramatyczne czy tendencje stylistyczne, ale wszystkie te przemiany bledną przy zmianach zachodzących na poziomie leksykalnym. Moment, w którym świat stanął przed nami otworem, zachodnia kultura coraz śmielej zaczęła przesączać się na polski grunt, a rozwój nowych technologii nabrał kosmicznego tempa, był jednocześnie początkiem długiego i trudnego procesu dopasowywania języka do ciągłych zmian. Budził on wiele emocji, skłaniając użytkowników języka do zastanowienia się nad tym, czy anglicyzmy przyczyniają się do rozwoju języka – a może wprost przeciwnie. W wielu przypadkach ich stosowanie jest zasadne, jednak warto dodać, że zastępowanie istniejących pojęć zapożyczeniami prowadzi do szkodliwego zubażania języka. Dużą rolę odgrywa tu wiedza osób posługujących się daną mową na co dzień, które mogą świadomie wybierać istniejące w języku słowa zamiast zapożyczeń.

Czy puryzm językowy ma sens?

Przez wiele lat przytaczano Islandię jako flagowy przykład walki z naleciałościami z innych języków; starano się je zastępować islandzkimi odpowiednikami lub archaizmami. Jak działa to w rzeczywistości? Praktyka pokazuje, że teoria niekoniecznie przekłada się na praktykę, a młodsze pokolenia nie traktują zasad szczególnie poważnie. Media społecznościowe i powszechny dostęp do zagranicznej popkultury sprawiają, że zapożyczenia z języka angielskiego w języku współczesnej młodzieży nie są niczym zaskakującym. W wielu przypadkach dotyczą zjawisk lub emocji, których nie sposób oddać w ojczystym języku. Na tym przykładzie możemy stwierdzić, że nawet zorganizowane wysiłki i chęć naukowego ocalenia języka nie mają szans w starciu z siłą mediów społecznościowych.

 

Wyjątkowy charakter i odrębność języków to cechy, o które warto mimo wszystko walczyć – najlepszym tego przykładem są przypadki słów nieprzekładalnych, opierających się obcym językom i zachęcających do poznawania obcych kultur. Ale czy faktycznie istnieją frazy, których nie sposób przetłumaczyć? Zespół Alingua jest gotów, by zmierzyć się z tym wyzwaniem!