Czy praca w korporacji to naprawdę inny świat, w którym króluje latte z mlekiem sojowym, asapy i dedlajny, a młode dynamiczne zespoły uczestniczą w niekończącym się wyścigu szczurów?

 

Niekoniecznie. Lubimy demonizować i wyśmiewać pewne cechy środowisk, z którymi nie mamy wiele do czynienia. W stereotypie korpoludka tkwi jednak ziarno prawdy – korpomowa istnieje i ma się całkiem dobrze.

 

Główne cechy korpomowy

Korpomowa to specyficzny slang biznesowy, którym posługują się pracownicy dużych międzynarodowych firm. Jego charakterystyczną cechą są zapożyczenia z angielskiego. Zapis angielskich słów jest spolszczony i podlegają one deklinacji, np. „dedlajn” (ang. deadline – ostateczny termin wykonania zadania) lub „spejs” (ang. open space – jednolita przestrzeń biurowa, w której nie wydzielono poszczególnych pomieszczeń dla pracowników). Kolejnym elementem korpomowy są angielskie skróty biznesowe, takie jak FYI (ang. for your information – do wiadomości), ASAP (ang. as soon as possible – jak najszybciej) czy KPI (ang. key performance indicators – kluczowe wskaźniki efektywności).

 

Dlaczego nie można powiedzieć tego normalnie?

Jak już pisaliśmy w artykule o ponglish, najważniejsza jest skuteczna komunikacja. Korporacje zatrudniające pracowników z całego świata mają wiele wspólnego z wieżą Babel. Z konieczności językiem obowiązującym w takich miejscach jest więc angielski, a wiele określeń nie ma odpowiednika w językach narodowych i wcale go nie potrzebuje, gdy termin angielski jest powszechnie używany i zrozumiały dla każdego pracownika. Te uniwersalne określenia bywają również krótkie, co jest szczególnie cenne w zabieganym świecie biznesu – tu nie ma miejsca na zawiłe wypowiedzi. „Kol” (ang. call) bije na głowę „spotkanie”, „rozmowę” czy „wideokonferencję”, a może oznaczać każdą z tych rzeczy. „Przekazanie maila” brzmi nieco mętnie, więc równie dobrze można go „sforłordować” (ang. to forward). Także „badż” (ang. badge) wypowiemy o wiele szybciej niż „identyfikator”.

 

Wpływ korpomowy na polszczyznę

Wiele osób uważa korpomowę za zjawisko stworzone sztucznie i nieprzydatne w codziennej komunikacji. Bywa obiektem żartów i krytyki, a w sklepach internetowych możemy kupić gadżety i koszulki z napisami zaczerpniętymi z korpomowy. To pełne dystansu podejście zaowocowało jednak zakradnięciem się korpomowy do codziennej, kolokwialnej polszczyzny – takie określenia jak „dedlajn” czy „fakap” są przecież używane w środowiskach niezwiązanych z korporacjami.

 

Korpomowa funkcjonująca w danej firmie może być z początku niezrozumiała dla osoby z zewnątrz lub dla nowego pracownika. Warto jednak uświadomić sobie, że każda branża (a nawet każda firma) ma swoje unikalne słownictwo, często powstałe na skutek długoletniej wspólnej pracy, szczególnych wydarzeń, błędów i wpadek, a także relacji między pracownikami. Jeśli spojrzymy na korpomowę w ten sposób, o wiele łatwiej przyjdzie nam ją oswoić.